Działka nr 66

Yoru

- Ehh, no tak. Boisz się, że ujawniając ją zakochasz się w duzym-bsytkim geju - naśladuje dziecięcy głosik i uśmiecha cynicznie.

Lobo

spojrzałem na niego z politowaniem - aleś ty uparty...-przypomniał mi się David...jego śmiech...podziw dla mnie...to jak uczyłem go wiązać sznurowadła...jego śmierć...zabicie jego Ojca...oczy mi się zeszkliły i szybko się odwróciłem od chłopaka

Yoru

Uniósł brew.
- Coś się stało? - zeskakuje z blatu, podchodzi do Lobo i kładzie mu rękę na ramieniu.

Lobo

od...wal...się - na się Ci przywaliłem

Yoru

Skrzywił się, patrząc na niego ze złością.
- Traktujesz tak wszystkich, którzy się o ciebie martwią?!

Lobo

nie potrzebuje niczyjej łaski, współczucia, i co tam jeszcze se wymyślicie ! - wydarłem się wściekły z łzami w oczach

Yoru

Patrzy na niego poważnie.
- Nie mam zamiaru się nad tobą litować. Po prostu... zależy mi na tobie.

Lobo

a mi na nim...-powiedziałem cicho i wybiegłem *chyba wiesz gdzie jestem?*

Yoru

Zaklął pod nosem i również wychodzi. *się okaże*